Festiwal nieskuteczności Roztocza w Łaszczowie, niestety tracimy 3 punkty ze słabym rywalem.
Sobota … 20 maja 2017… Łaszczów… Roztocze rozpoczyna walkę o 3 punkty….
Taki scenariusz rysował się przez cały tydzień i wszystko było przygotowane do zakończenia sukcesem tego przedsięwzięcia.
…. niestety… cały nasz misterny plan używając kolokwializmu „wziął w łeb”. I nie dlatego, że drużyna Korony coś pokazała….nie !…. to my pokazaliśmy jak w tytule „festiwal nieskuteczności”.
W kilku słowach o przebiegu meczu:
Drużyna Roztocza wyszła na murawę zdeterminowana do grania, nawet ławka rezerwowa pękała z nadmiaru zawodników.
Mecz rozpoczęliśmy dobrze, kontrolując przebieg, lecz popełniliśmy ten sam błąd…. może już wpada to pod rutynę…. zamiast przycisnąć słabego rywala i zaatakować, zaczynamy ataki pozycyjne, przegrywanie piłki przez linię obrony ” bujając” drużynę przeciwnika od linii do linii. Pytanie… po co? Rozmawialiśmy wiele razy o tym po meczach i wszyscy rozmówcy to potwierdzają, że jesteśmy drużyną ofensywną a nie defensywną. Po co dajemy rywalowi możliwości… skoro wcale nie musi ich mieć.
Moim skromnym zdaniem powinniśmy od początku przycisnąć i nie dać się skontrować, strzelić swoje i wtedy można sobie grać gierkę pozycyjną.
Drugim problemem, a może nawet już fatum, jest nieskuteczność. Robimy naprawdę wszystko aby mecze wygrywać, lecz coś nie pozwala nam dokończyć ” dzieła”. tak było w przegranym meczu z Victorią Łukowa, która do 75 minuty broniła się praktycznie bez walki w ofensywie i dwie akcje pozwoliły im wyjechać ze stadionu przy XXX-lecia z kompletem 3 punktów po meczu który powinni przegrać, tak też było w Łaszczowie. Drużyna Korony po naszym błędzie i praktycznie jednej akcji zdobywa do przerwy 2 bramki.
Druga połowa to już totalna dominacja na boisku .. zaiste…. Korona nie potrafiła złożyć jednej akcji …. a my… no cóż….. rzut karny …. poprzeczka… słupek… poprzeczka…niecelne strzały… z tego wpadło tylko jedno, Artur oddał strzał z daleka, bramkarz ” wypluł” piłkę przed siebie i dobił Misha Fediuk.
Mecz kończy się w niezbyt spokojnej i przyjaznej atmosferze, chyba drużyna i kibice Korony mieli świadomość słabości i cudu jaki wydarzył się na ich własnym stadionie i że dużo lepsza drużyna przegrywa mecz zostawiając 3 punkty. I w jakim celu OCHRONA WTARGNĘŁA NA MURAWĘ??. Tego nie widziałem jak żyję, na murawie rządzi i porządkuje Arbiter, a nie ochrona!!!
Odkąd pamiętam, nigdy nie byliśmy mile witani w Łaszczowie, to specyficzna wieś, wrogo nastawieni ludzie i tylko nie wiadomo czemu tak jest. Wyzywanie nas od „szoszonów” na murawie , czy żydów (osobiście tego doświadczyłem, jak podszedł do mnie lekko wstawiony dziadzio jakiś) to chyba już lekka przesada.
Roztocze nie składa broni i będzie walczyć do końca, zgodnie z myślą ” kto chce znajdzie sposób, kto nie chce znajdzie powód”
AP